piątek, 21 października 2011

Za godzinę koniec świata...?

Od jakiegoś czasu mówi się o tym. Koniec świata, koniec świata! Odkąd naukowcy powiedzieli, że koniec świata nastąpi 21 grudnia 2012 roku pojawiło się wiele innych "prawdopodobnych" dat końca świata choć i tak było już wiele innych przypadków jasnowidzenia "sądu ostatecznego". Tego prawie nie chce się już czytać.


Raz miał być 31 grudnia 999 roku, raz w roku 1412, raz w 1999. Ktoś wiele razy mówił, że w 2010 roku będzie zagłada rasy ludzkiej jako, że minęło 10 lat po 2. milenium. Możemy uznać, że ten rok jest rekordem wśród przepowiadanych dat końca.

Najgłośniejsze były 2 daty: 21 maja 2011 (jak sami widzicie -We still alive!) oraz 21 października 2011. Przepowiednia głosi, że o godzinie 18:00, niezależnie od strefy czasowej, świat przestanie istnieć ale nie widowiskowo tylko cicho.

Więc co teraz? Jak mamy to rozumieć? Świat przestanie istnieć ale my tego nie zauważymy? To jest chyba najbardziej absurdalna przepowiednia świata! Choć jak będziemy myśleć bardziej metaforycznie to ta przepowiednia może oznaczać, że właśnie od dzisiaj na świecie będą dziać się rzeczy, których nie zobaczymy gołym okiem, nie poczujemy. to może być np.: rozwój jakiegoś niebezpiecznego wirusa.

Jednak ta przepowiednia nie może liczyć na aprobatę skoro jej twórca już raz się pomylił. Przecież jak naukowcy podali datę 21 grudnia przyszłego roku jako datę końca świata świat zaczął "inaczej działać". Ludzie zaczęli pisać książki, tworzyć filmy (film "2012"), muzykę. Zaczęły się rozmyślania na ten temat. Dopiero gdy pojawiły się doniesienia o innych przepowiedniach i one na dodatek się nie spełniały, wszystko ucichło.

Dobrze, że już sprawa 2012 roku ucichła i już nikt o tym nie myśli, tak samo wszyscy mają gdzieś słowa tego wróżbity (nie chce mi się go szukać na Google). Nie ma to jak straszyć ludność świata. Mam nadzieję, że skończy się ten cały "boom" na końce świata.

Do kolejnego postu.
Parysus

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum